Jak informuje "Gazeta Wrocławska" policjanci zatrzymali do kontroli volkswagena golfa w Leśnicy. Uwagę funkcjonariuszy przykuł fakt, że auto jechało wężykiem od prawej do lewej krawędzi jezdni. Za kierownicą siedział 40-letni mężczyzna. St. sierż. Dariusz Rajski z policji relacjonował: - Funkcjonariusze od razu wyczuli od kierującego silną woń alkoholu. Policjantom bez ogródek wyjawił, że przez cały dzień wypił prawie skrzynkę piwa oraz „siódemkę” wódki na trzech. Od razu został przez policjantów zatrzymany.
Jakby tego było mało, mężczyzna w ogóle nie przejął się swoją skrajną nieodpowiedzialnością. Po dmuchnięciu w alkomat, który wykazał, że ma ok. 3 promili, wyraził on werbalnie duży zawód osiągniętym wynikiem! 40-latek szczerze przyznał, że ma na koncie spowodowanie wypadku z ponad 5 promilami we krwi.
Zszokowani policjanci postanowili sprawdzić, czy mężczyzna ich ordynarnie nie wkręca lub fantazjuje po alkoholu. Niestety, okazało się, że istotnie za spowodowanie wypadku po alkoholu zatrzymany miał dożywotnio odebrane prawo jazdy. Decyzją sądu najwyraźniej zupełnie się jednak nie przejął i znów siadł za kółkiem pod znacznym wpływem.
Kierowca pijak trafił prosto do aresztu. O jego losach zdecyduje sąd. Za jazdę po pijanemu grożą mu dwa lata więzienia, za jazdę autem mimo zakazu - pięć.