Tysiące plakatów ze zdjęciem pani Małgorzaty pojawiło się prawie we wszystkich miastach na Śląsku, a także w Krakowie czy Wrocławiu. Nauczycielki matematyki szukają dosłownie wszyscy. Rodzina zaginionej nie może uwierzyć, że pani Małgorzata, znana jako typowa domatorka, tak nagle zniknęła.
- Jakby zapadła się pod ziemię. Boże, to moja jedyna córka - rozpacza Anna Radziwołek (71 l.), mama pani Małgorzaty. - Odchodzę od zmysłów. Widziałam ją we śnie. Tam był jakiś ogród z altanką. Małgosiu, gdzie ty jesteś? - zakrywa dłońmi twarz.
Pani Małgorzata na co dzień pracuje w Szkole Podstawowej nr 4 w Sosnowcu. W dniu zaginięcia była na zwolnieniu chorobowym. Jej narzeczony, Marek Seweryn (47 l.), z samego rana zabrał ją do lekarza, a potem na szybkie zakupy. Pożegnali się około godziny 11, tuż przed blokiem przy ul. Bydgoskiej, w którym mieszkają.
Pan Marek, który jest górnikiem, szedł do pracy na drugą zmianę, miał wrócić dopiero po 22. - Powiedziała, że będzie siedziała w domu, bo chce odpocząć - mówi narzeczony zaginionej. - Dała mi całusa i poszła. Więcej jej nie widziałem - dodaje mężczyzna i spuszcza wzrok.
Po godzinie 15 z panią Małgorzatą próbowała się skontaktować jej przyjaciółka. Najpierw wysłała SMS-a. Kiedy nie dostała odpowiedzi, zaczęła do niej dzwonić. Telefon milczał. Zaniepokojona pojechała do domu kobiety, ale drzwi były zamknięte na głucho.
Kiedy wieczorem z pracy wrócił pan Marek, nogi się pod nim ugięły. - Małgosia nigdy nie wychodziła o tak późnej porze - podkreśla.
W mieszkaniu nie było śladów walki. Dokumenty i portfel zostały na swoim miejscu. Sąsiedzi nie słyszeli żadnych krzyków. Na trop kobiety nie wpadli na razie policjanci. - Ani pies tropiący, ani nasi funkcjonariusze dotąd nie natknęli się na ślad, który mógłby doprowadzić nas do miejsca, gdzie przebywa zaginiona kobieta - mówi aspirant Hanna Michta z sosnowieckiej policji. - Prosimy o kontakt wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje na temat zaginionej - dodaje.
W poszukiwania nauczycielki zaangażowali się również jej uczniowie. Dzieci wierzą, że zobaczą kobietę całą i zdrową. - Kiedy usłyszałam, że pani Małgorzata zaginęła, nie mogłam zmrużyć oczu, całą noc przepłakałam - mówi ze smutkiem Aleksandra Wirek (12 l.) z klasy 6b, której wychowawczynią jest pani Małgorzata. - Nasza pani była taka wspaniała. To znaczy jest wspaniała. Bardzo za nią tęsknimy - wzdycha dziewczynka.