Pani Maria nie ma już łez, aby opłakiwać to, co się stało. - Padło kilka słów za dużo. Przepraszam cię córeczko. Wróć - mówi cichym, zbolałym głosem. Obwinia się, że to przez nią zniknęła córka i wnuk. To właśnie on, mały Danył, oczko w głowie babci, był powodem sprzeczki. - Wiele razy prosiłam córkę, aby załatwiła wreszcie sprawy formalne związane z maluszkiem - opowiada.
Chłopiec ma ukraiński paszport, bo Katarzyna wyszła za mąż za Ukraińca, Serhija (31 l.), ale mieszka w Polsce. Mężczyzna musiał jednak wyjechać na Ukrainę, a tu w Polsce jego syn nie ma ubezpieczenia zdrowotnego itp. Sprzeczka przerodziła się w kłótnię, zdenerwowane kobiety krzyczały na siebie dłuższą chwilę, po czym Katarzyna zamknęła się w swoim pokoju, trzaskając drzwiami. Rano pani Maria poszła do pracy, a gdy wróciła, córki i wnuczka już nie było w domu. Wiele wskazuje na to, że Katarzyna Szymańska chciała pojechać do męża. 15 maja próbowała przejść granicę polsko-ukraińską w Dorohusku (Lubelskie), jednak jej się to nie udało. Od tamtej pory nikt jej nie widział.
Wszyscy, którzy wiedzą cokolwiek na temat pani Katarzyny i jej synka, proszeni są o kontakt z Komendą Miejską Policji w Chełmie ( tel. 81 560-12-10) lub o telefon pod numer: 997.