Fotoreporter "SE" zauważył panią marszałek z córką i przyszłym zięciem spacerujących po gdańskiej plaży. Andriy zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Nie pozwolił kobietom dźwigać siatek z zakupami, całował swoją ukochaną w rękę.
- Gdzie się poznaliśmy? Andriy, który jest na medycynie, przez kilka tygodni był moim studentem. Przychodził na zajęcia z położnictwa i ginekologii, które prowadzę na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Po zajęciach zaczął regularnie pojawiać się na moich lekarskich dyżurach, udając wielkie zainteresowanie przedmiotem nauczania - uśmiecha się córka marszałek, która pracuje w gdańskiej Klinice Ginekologii i Położnictwa. Szybko się pokochali.
Ale nie obyło się bez trudności.
Pierwsze pojawiły się tuż przed zaręczynami. - Z pierścionkiem chodził dwa tygodnie. Zdradził mi, że najpierw zamierzał oświadczyć się w trakcie przedstawienia teatralnego. Ale organizatorzy mu odmówili. Następnie zaplanował, że pierścionek otrzymam w restauracji przy mamie i jego rodzicach. Ale wtedy ja miałam zły humor i zrezygnował. W końcu oświadczył się na molo w Brzeźnie - opowiada nam Kasia Kopacz.
Marszałek Sejmu jest zachwycona przyszłym zięciem. - Andrzej to mądry, odpowiedzialny i sympatyczny młody człowiek. Najbardziej lubię w nim to, że tak mocno kocha moją córkę. Kasia jest przy nim szczęśliwa, a to dla mnie, jak dla każdej matki, najważniejsze - mówi nam Ewa Kopacz.