Znaczy dziennikarze. Bo coś wiem. Coś niecoś. Ale są dramaty i tragedie tak wielkie, że o ich przyczynach nie chciałbym dowiadywać się z przecieków. Nie chciałem z nich, czyli informacji niesygnowanych funkcją i nazwiskiem, dowiadywać się o niczym, co dotyczy tragedii smoleńskiej.
Przeczytaj koniecznie: Rozmowa z Janem Pospieszalskim o filmie, który wywołał burzę (WYWIAD)
To wina polityki informacyjnej rządu i prokuratury, że do tego dochodzi. Że o piątym zarejestrowanym głosie (podobno kobiecym) w kokpicie pilotów dowiadujemy się w taki sposób. Jak również o tym, że zadziałały wszystkie systemy alarmowe i o tym, jakie informacje przekazali załodze Tu-154 piloci jaka, który lądował w Smoleńsku półtorej godziny przed katastrofą.
Jeśli ktoś mi mówi, że rząd i wszystkie służby dobrze spisały się w czasie tragedii, to mogę w to jeszcze uwierzyć. Jednak dziś, nie informując nas uczciwie o przyczynach, dopuszczając do przecieków - grają z nami nieuczciwie. Z naszym żalem, żałobą i emocjami.