Mieli wszystko. Małżeńską miłość, dobrą pracę, ładny dom, perspektywy. Nie mieli jednego, najważniejszego. Malutkiej istotki, o której tak marzyli. - Proszę sobie dać spokój, nic z tego nie będzie - słyszeli w każdej z kilku klinik leczenia bezpłodności, które odwiedzili. - Ze względów genetycznych pani jajeczko przyjmuje plemnik, ale nie dochodzi do podziału - usłyszeli wyrok od znanego profesora.
Pozostała im wiara w to, co niepojęte...
Do sanktuarium kębelskiej Pani trafili jesienią 2010 roku. Wspólnie z ks. Janem modlili się przed cudowną figurą.
- Pozwólmy działać Jego Matce - mówił im wtedy ksiądz infułat Jan Pęzioł, który od 35 lat co dzień jest świadkiem łask Matki Bożej Kębelskiej z sanktuarium w Wąwolnicy pod Nałęczowem. Przez ten czas wyprosił łaskę macierzyństwa dla co najmniej kilkudziesięciu par.
- Serce mi dygotało w piersi, nie potrafię tego opisać - do dziś pani Aldona czuje się nieswojo, gdy wspomina tamte chwile. - Nogi ugięły się pode mną - wspomina moment, gdy usłyszała zapewnienia duchownego, że będzie mamą.
Po dwóch tygodniach wiedziała już, że mówił prawdę. Pod jej sercem zaczęło bić maleńkie serduszko.
Ksiądz Pęzioł prosi, aby nie robić z niego cudotwórcy ani uzdrowiciela. - Co może zwykły ksiądz? To wszystko dzieła Najświętszej Panienki - deklaruje. Pamięta, jak kilka tygodni po spotkaniu odwiedzili go ponownie Grabowscy, z daleka wymachując fotografią z USG z maleńką kropeczką, którą wtedy była Stefcia.
- Nie był zdziwiony. "A nie mówiłem", powiedział wtedy - przypomina sobie pani Aldona. Dziewczynka urodziła się w lipcu
2011 roku. Ciąża przebiegała prawidłowo. Stefania jest wulkanem energii, uwielbia spacery i zabawy z dziećmi.