- Tak, tak, kto żarliwie wierzy, może doświadczyć rzeczy nadprzyrodzonych - mówiąc to, pani Grażyna wznosi oczy ku niebu. I opowiada historię, która dosłownie nie mieści się w głowie. Tego dnia była w domu sama, a gdy wieczorem w kuchni robiła kolację, chwycił ją potworny ból w klatce piersiowej.
- Pociemniało mi w oczach. Po omacku zaczęłam szukać komórki, żeby wezwać karetkę. Zawsze gdzieś mi się zawieruszy. A wtedy liczyła się każda sekunda - opowiada. Wędrowała po mieszkaniu, trzymając się ścian i w końcu znalazła telefon na komodzie pod krzyżem i świętymi obrazkami. Zadzwoniła na pogotowie, a potem uklękła i zaczęła się modlić. - Zawierzyłam życie Jezusowi i on mnie ocalił - mówi kobieta.
Doktor Adam Kania, który przyjechał z pogotowiem, też uważa, że panią Grażynę uratowała jej wiara. - Klęcząc, modliła się. A gdyby się położyła, zabiłby ją zator...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail