O wypadku Kazimierza Włodarczyka z Ełku pisaliśmy w poniedziałek. Mężczyzna był umówiony na rozmowę o pracę na terenie budowy jednego z osiedli mieszkaniowych. W drodze do biura zagapił się na koparkę i nadział na stalowy pręt zbrojeniowy, sterczący z leżącego na placu betonowego elementu. Kawał zardzewiałego żelastwa wbił się tuż przy oku pana Kazika na blisko 8 cm!
Przeczytaj też: To prawdziwy CUD! Pręt wbił się panu Kazikowi w oko, a on nie stracił wzroku!
Uwięzionemu jak ryba na haczyku nieszczęśnikowi pomogli robotnicy z budowy. Nożycami odcięli pręt i wezwali pogotowie. 46-latek trafił na stół operacyjny w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku i po półtoragodzinnej operacji chirurdzy usunęli żelastwo z głowy mężczyzny. - Miał niesamowite szczęście, bo pręt nie uszkodził oka i innych istotnych organów - mówi dr Andrzej Sieśkiewicz (45 l.), otolaryngolog, który operował 46-latka pod nadzorem okulisty.Pan Kazik nadal przebywa w szpitalu. Dostał leki przeciwtężcowe i przyjmuje antybiotyk, bo wciąż istnieje niebezpieczeństwo zakażenia. Najważniejsze jednak jest to, że będzie widział! - Stan pacjenta jest dobry. Jest nieco wystraszony, ale szczęśliwy - zapewnia dr Sieśkiewicz . W tym tygodniu mężczyzna przejdzie kolejną operację. Tym razem otolaryngolodzy przeprowadzą rekonstrukcję dna oczodołu i przegrody nosowej, które zostały uszkodzone prętem. Wykorzystają do tego endoskop, czyli rodzaj wziernika, który umożliwia bezpośredni podgląd na monitorze operowanych obszarów.
* Imię i nazwisko bohatera artykułu zmieniliśmy na jego prośbę
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail