Prokuratura żąda, aby Henryk M. (56 l.), który w miniony piątek opuścił areszt, wpłacił ćwierć miliona złotych kaucji. Oskarżany o oszustwa podatkowe śląski baron paliwowy, który bez wyroku za kratami przesiedział 5 lat, zaraz po wyjściu z więzienia przekonywał, że jest bez grosza.
Kiedy Sąd Apelacyjny w Katowicach nie zgodził się na przedłużenie aresztu dla Henryka M. i pozwolił mu czekać na rozpoczęcie procesu na wolności, były baron paliwowy był w siódmym niebie. Po długich pięciu latach, które przesiedział w pudle, wreszcie mógł zaczerpnąć powietrza nie na spacerniaku, lecz za murami aresztu.
Niewykluczone jednak, że wolnością długo się nie nacieszy. Choć Henrykowi M. odebrano paszport i nałożono na niego dozór policyjny, prokuratura uznała, że to nie wystarczy. Żąda, by Henryk M. wpłacił 250 tys. zł kaucji.
- Dozór policyjny i odebranie paszportu w dobie zniesienia granic są naszym zdaniem niewystarczające - mówi Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach. - W złożonym zażaleniu nie domagamy się powrotu Henryka M. do aresztu. Chcemy jedynie, by sąd dodatkowo zastosował wobec niego poręczenie majątkowe - dodaje pani prokurator.
Henryk M. mógł wyjść za kaucją już w październiku ubiegłego roku. Miał wówczas wpłacić 2,5 mln zł. Jego adwokat przekonywał wówczas, że to nierealne. Niedługo okaże się, jak będzie tym razem.