Romowie dają się we znaki mieszkańcom Maszkowic i okolicznych wsi. Awanturują się, robią zamieszanie w sklepach, a wtedy dziwnym trafem z półek znikają towary. W sobotę zastosowali inny fortel. Wiedzieli, że ok. godz. 16.30 drogą koło osady, w której mieszkają, będzie przejeżdżał orszak weselny. On stał się ich celem.
- Początkowo myśleliśmy, że Romowie zrobili tradycyjną bramę weselną. Zobaczyliśmy na poboczu Cygana z gromadką dzieci. Wybiegł na jezdnię, zatrzymał samochód ojca pana młodego, a dziecko romskie położyło się pod kołami auta - opisuje jeden z gości przyjęcia. - Gospodarz wesela wysiadł i chciał podarować mu wódkę, jak nakazuje zwyczaj. Ale tamten zażądał otwarcia bagażnika auta, a tam były prezenty. Zaczęła się sprzeczka - dodaje. Ludzie mówią, że w podobnej sytuacji na innym weselu otworzono bagażnik i Cyganie wybrali wszystko, co było w środku.
Romów przybywało. Z ich osady natychmiast wysypała się cała gromada. Może nawet setka osób, wśród nich kobiety i dzieci. - Romowie rzucili się do bitki. Uderzyli w twarz pana młodego, potargali suknię ślubną młodej. Zaczęli szarpać gości, którzy odważyli się wysiąść, kopać w ich samochody, pluć i wyzywać - wspomina inny gość wesela.
Napadnięci wezwali pomoc. Najszybciej pojawili się ochroniarze. Użyli gazu łzawiącego, paralizatorów. Spacyfikowali rozwścieczonych Romów. Dopiero później nadjechali policjanci.
Przyjęcie weselne zaczęło się w ciszy. Goście zdenerwowani, posiniaczeni... Nowożeńcy chcieliby jak najszybciej zapomnieć o koszmarze. Na razie milczą. Czy napastnikom się upiecze? - Zgodnie z przepisami czekamy, aż pokrzywdzeni złożą zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Dopiero wtedy będziemy mogli ścigać sprawców - mówi Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy KWP w Krakowie.
Zobacz też: Ile zarobi Donald Tusk w Brukseli? Pensja przewodniczącego Rady Europejskiej to kosmos!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail