Mieszkańcy Czarnówki wciąż nie otrząsnęli się z szoku po wypadku Patryka, którego w zeszłym tygodniu śmiertelnie potrącił pirat drogowy. Dziecko skonało na miejscu, a kierowca z piskiem opon uciekł i wciąż szuka go policja. Tą samą drogą codziennie wraca kilkadziesiąt dzieciaków z pobliskich wsi. Dlatego mieszkańcy wiele razy domagali się oświetlenia w miejscu wypadku.
Przeczytaj: Śmiertelne potrącenie 13-letniego Patryka. Zabójca ukrył się u brata?
- Ostrzegaliśmy, że dojdzie tu do tragedii - opowiada Marek Ziubiński z Czarnówki. Jego syn Adrian (15 l.) chodzi do gimnazjum w Gliniance, do którego uczęszczał także Patryk N. (+13 l.). - Zawsze baliśmy się o dzieci, ale teraz każdego popołudnia mamy czarne myśli. Tutaj po zmroku jest ciemno jak w norze, bo w Czarnówce nie ma żadnej latarni. Światło i chodnik kończą się w Gliniance - dodaje Dorota Kloch. - Chcieliśmy sami kupić lampy, ale okazało się, że nie jest to możliwe, bo najpierw trzeba zrobić jakiś projekt za kilka tysięcy złotych, a dopiero potem go zrealizować. Przecież to absurd! - denerwuje się Marcin Kloch.
Wójt gminy zapewnia, że zajmie się problemem. - Zależy nam, żeby w naszej gminie było bezpiecznie i żeby mieszkańcy nie bali się wychodzić z domu. Mamy w projekcie na 2014 rok oświetlenie w Czarnówce. Niestety, pobocze to już bardzo droga inwestycja, której bez pomocy powiatu nie uda nam się na razie zrealizować - mówi Anna Bętkowska z gminy Wiązowna. - Nasze dzieci są uczone o zachowaniu na drodze i wyposażone w odblaski, ale odcinek byłby znacznie bezpieczniejszy, gdyby policja była czujniejsza. Tu jest bardzo dużo potrąceń i uderzeń, bo kierowców nikt nie pilnuje, dlatego jeżdżą jak chcą - zrzuca winę na policję pani wójt.