Dziś jeszcze typowo polska letnia pogoda, w kratkę. Trochę słońca, trochę deszczu i od czasu do czasu burze. Wszystko lokalnie i krótkotrwale, za sprawą błądzących chmur deszczowych, których lokalizację trudno przewidzieć. Będzie umiarkowanie ciepło, do 22/23 stopni, ale od jutra z każdą godziną będzie goręcej, z coraz rzadszymi opadami.
Pogoda, jak kobieta, zmienną jest. Dlatego co jakiś czas rozpogadza się i chmurzy, a czasami pada i grzmi. Tak ma być przez cały lipiec, huśtawkowo. Najważniejsze, że układy baryczne sprzyjać będą w najbliższych dniach napływowi ciepłego powietrza z południa Europy, gdzie teraz panują niemiłosierne upały. Na południu Włoch temperatura zbliża się do najwyższej w historii pomiarów. Na Sycylii termometry w cieniu pokazują prawie 44 stopnie. Niewiele brakuje do rekordu wszech czasów, który padł 20 sierpnia 1999 roku i wyniósł 48,5 stopnia. Upał szczególnie doskwiera rolnikom. Sycylia zasilana jest w piekielny żar napływający przez Morze Śródziemne znad afrykańskiej Sahary. Część tego powietrza dotrze także do nas.
Czyżby mieli rację amerykańscy klimatolodzy, którzy wraz z kolegami z NASA ogłosili oficjalnie niedawno, że na Ziemi tak wysokich temperatur w skali globalnej nie było od 12 tysięcy lat?
Jak podkreślają naukowcy, w ciągu najbliższych 100 lat temperatura na naszym globie ma się podnieść nawet o 6 stopni. Zmiany klimatyczne są już widoczne w świecie zwierząt. Z przeprowadzonych analiz wynika, że aż 1700 odmian ptaków i owadów wyemigrowało w kierunku bieguna północnego, średnio o 35 kilometrów, począwszy od drugiej połowy XX wieku. Oznacza to, że równikowe obszary zwiększają swoją powierzchnię, a tym samym strefy klimatyczne na półkuli północnej przesuwają się w naszą stronę. Czyli jest szansa, że za jakiś czas nasze sady zamienią się w pomarańczowe gaje.