Jestem gotowy do walki - zapowiada popularny "Szeryf". Maciej Scherfchen (29 l.), pomocnik Ruchu Chorzów, grał już w derbach Warszawy i Wielkopolski. Teraz przyszedł czas na Śląsk! W niedzielę "Niebiescy" zmierzą się w Zabrzu z Górnikiem (godz. 19.00). Maciek wie, że jego zespół czeka tam ciężka przeprawa.
- Wiem, że to bardzo ważny mecz dla działaczy, piłkarzy obu klubów i kibiców - uśmiecha się Scherfchen. - Traktują go bardzo ambicjonalne. Kto rządzi na Śląsku?! Nasi fani wierzą, że to będziemy my. Ja jestem pewny, że pojedziemy tam i wygramy.
- Nie będziecie mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców. Fani Ruchu zbojkotowali wyjazd do Zabrza.
- Szkoda, ich doping bardzo by nam się tam przydał. Lepiej się gra, gdy słyszysz, że ktoś cię wspiera. Jednak jest to ich decyzja i my musimy ją uszanować.
- Dla pana to kolejne derby?
- Grając w Lechu występowałem przeciwko Amice i Groclinowi w derbach Wielkopolski. Mecze zawsze były zacięte, ale na trybunach dominowali fani "Kolejorza". Inaczej było w Warszawie, kiedy grałem w Polonii. Tam nawet na Konwiktorskiej rządzili kibice Legii. Nawet jak ich było mniej, głośniej dopingowali swój zespół. Żałuję, że ominęły mnie mecze z ŁKS Łódź, gdy byłem piłkarzem Widzewa. Niestety - w sezonie 2002/2003 ŁKS grał w II lidze. Tak miałbym jeszcze zaliczone derby Łodzi.
- Czego spodziewa się pan po niedzielnym meczu?
- Walki. To będzie bardzo zacięty mecz. Wiem, że Górnik mierzy w tym sezonie bardzo wysoko. My - teoretycznie drużyna bez gwiazd, ale myślę, że nasza siła tkwi w zespole. Potrafimy się mobilizować i to pokażemy w niedzielę. Jedno jest pewne - trudno było sobie wyobrazić lepszy początek sezonu niż derby z Górnikiem i zwycięstwo.