Katarzyna W. najpierw pewnym krokiem podążała na konfrontację z detektywem Krzysztofem Rutkowskim. Kiedy jednak przyszło do konfrontacji z Luizą Kobyłecką - nie pojawiła się w prokuraturze! Dlaczego? Otóż możliwe jest, że bała się Luizy. Może nawet nie tyle jej, co tego, co mogła powiedzieć.
Była ukochana Rutkowskiego mogła bowiem pogrążyć Katarzynę W. przed prokuraturą. Luiza podobno przekazała śledczym dowody winy matki Madzi, ale czy to wystarczy?
Dlaczego Katarzyna W. oskarżyła Rutkowskiego? I o co?
– Katarzyna chciała pogrążyć Rutkowskiego i złożyła przeciwko niego zeznania. Oskarżyła go o to, że manipulował i że zastosował wobec niej naciski, w efekcie czego przyznała się, że poszukiwane dziecko nie żyje – mówi Dariusz Loranty, sądowy biegły i były policyjny negocjator w rozmowie z FAKTEM.
– Była przekonana, że składając zawiadomienie na Rutkowskiego, odegra się. Musiała posłużyć się kłamstwem, bo manipulacja w rozmowie nie jest karalna. Robią tak policjanci podczas przesłuchań, by wymusić przyznanie się do przestępstwa.
Czyli Katarzyna W. musiała zeznać, że Rutkowski jej groził! Inaczej prokuratura nie zajęłaby się sprawą.
Co robiła Katarzyna W. w czasie, gdy miała pojawić się w prokuraturze?
Katarzyna W. nie podała pisemnego uzasadnienia swojej nieobecności na konfrontacji z Luizą Kobyłecką. A powinna to zrobić - najlepiej przed, ale po fakcie tez ma kilka dni na usprawiedliwienie się.
Wiadomo, że po godzinie 20.00 była w swoim domu.