35-letni Marcin był pracownikiem fizycznym. W trakcie pracy poczuł się źle i wrócił do domu. Następnie wybrał się do przychodni. Tam lekarz wykonał mu badanie EKG i skierował do szpitala. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia, która przewiozła go na izbę przyjść we Wodzisławiu. Tam słaby i wyczerpany czekał na pomoc aż 10 godz. Wieczorem pacjent został przewieziony na oddział do Rydułtów, gdzie miały być dwa wolne miejsca. Karetka dojechała na miejsce i stanęła przed wejściem. Po chwili jednak odjechała wraz z chorym mężczyzną.
Okazało się, że nie było miejsca na oddziale. Stan pacjenta się pogorszył. Pan Marcin ponowie wrócił do izby przyjęć w Wodzisławiu, gdzie był monitorowany. Wieczorem w ciężkim stanie trafił do szpitala w Raciborzu. Miał uszkodzony mięsień sercowy, wątrobę, ostrą niewydolność nerek oraz miażdżycę tętnic. O 2 w nocy u pacjenta wystąpiła ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Pomimo godzinnej reanimacji mężczyzna zmarł. Rodzina ma pretensje do personelu szpitala w Wodzisławiu, że nie udzielili pacjentowi pomocy na czas. Trwa wyjaśnianie okoliczności. Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiedział kontrole.
Odśwież swoją szafę już teraz - z rabatem! Promocje na modę w najlepszym wydaniu na stronie bonprix rabaty.