Od ubiegłej soboty Ebi Smolarek (26 lat), strzelec trzech goli w meczu z Kazachstanem, jest w Polsce wręcz uwielbiany. A Hiszpanie z Racingu Santander liczą, że w lidze będzie równie skuteczny.
- Od meczu z Kazachstanem jesteś dla Polaków bohaterem narodowym. Fajnie ci z tym, czy ciężko, bo wszyscy czegoś chcą?
- Fajnie. Nawet bardzo fajnie. Kiedy sprawiasz radość nie tylko sobie, ale i milionom ludzi, to czujesz się super. To był jeden z najbardziej pamiętnych meczów w mojej karierze. A z sympatią kibiców spotykałem się na każdym kroku. Już dawno na lotnisku i w samolocie nie rozdałem tylu autografów, co po meczu z Kazachstanem.
- Już w niedzielę opuściłeś zgrupowanie. Co robił przez następne dni człowiek, który rozstrzelał Kazachstan?
- Miałem wolne, więc załatwiałem prywatne sprawy. Teraz jestem w Hiszpanii iÉ też jest miło. Fajnie mnie przyjęli w Racingu. Trener Marcelino i jego asystent, gdy tylko zobaczyli mnie w klubie, od razu podbiegli z gratulacjami. Chłopaki z drużyny też się cieszyły. Każdy klepał mnie po plecach, mówił "dobra robota" i prosił, żebym powtarzał te wyczyny w ligowych meczach.
- A z Dannym Szetelą rozmawiałeś?
- Tak, on też zdążył już wrócić z meczu reprezentacji USA. Mówił mi, że tuż przed spotkaniem polscy działacze szukali z nim kontaktu, żeby nakłonić go do zmiany decyzji, ale wiadomo było, że za późno. A swoją drogą byłem mocno zdziwiony, że taki szum się zrobił w Polsce po mojej wypowiedzi, że powinno się sprawdzić Szetelę w naszej kadrze. Powiedziałem jedno zdanie, a taka burza się zrobiła. No, ale nie ma tematu. Zagrał dla USA i koniec.
- W ostatnim meczu sprawiłeś mnóstwo radości sobie, kibicom i ojcu. Pan Włodzimierz wcześniej był surowy dla ciebie, ale teraz pewnie pochwalił?
- Przyznał, że jest bardzo zadowolony, bo chyba żaden polski piłkarz nie strzelił tak szybko trzech goli w meczu eliminacyjnym. Ile mi to zajęło? 10 minut o ile pamiętam. Właśnie ta szybkość mu się spodobała. Powiedział: dobrze Ebi, że nie czekałeś długo z tym strzelaniem, bo dość emocji już mieliśmy.
- No właśnie. Mecz miał dwóch bohaterów: ciebie i elektryka, który naprawił światło. Napisaliśmy nawet w "Super Expressie": "E jak Ebi i E jak elektryk".
- Wy zawsze coś wymyślicie (śmiech). Co mam powiedzieć? Po prostu dwóch fachowców dobrze wykonało swoją robotę. Ja na boisku, a pan elektryk obok. Dobrze, że obaj byliśmy w dobrej formie i okazaliśmy się wystarczająco szybcy (śmiech).
- Po meczu zachowałeś szczęśliwą piłkę. Dotarłeś z nią do Hiszpanii?
- Nie. Piłkę zabrał tata do naszego domu w Holandii.
- Nie żal ci się było z nią rozstawać?
- Nawet nie. Pomyślałem sobie: a co tam. Oddam ojcu piłkę, bo młody jeszcze jestem. Może w Hiszpanii też strzelę kiedyś trzy gole i kolejna wpadnie do kolekcji?
- A propos kolekcji. W tych eliminacjach kolekcjonujesz gole, w kadrze już prawie dogoniłeś ojca.
- No tak. Ile ojciec ma?
- 13.
- Czyli jeszcze dwa gole i się z nim zrównam. Tyle że tata zawsze może powiedzieć, że meczów dla Polski to on jednak zagrał o wiele więcej ode mnie. Jak na razie, dwa razy więcej.
- Dzięki dobrym występom w reprezentacji podziwiają cię miliony Polaków. A ty kogo w Polsce podziwiasz?
- Moje babcie. I to obie. Nie było im w życiu łatwo, ale dają sobie radę.
- W tobie kocha się natomiast mnóstwo dziewczyn. Jak to odbierasz?
- Dostaję od dziewczyn dużo listów. I sam nie wiem dlaczego. Bo to, że mam więcej telefonów po strzelonych golach, to mnie nie dziwi. Ale te listy? Czemu tak chętnie do mnie piszą?
- Nie zgrywaj się. Jesteś młody, przystojny, sławny i bogaty. Czego chcieć więcej? A kto najczęściej pisze: Polki, Niemki, Holenderki?
- Z Holandii wyjechałem dawno temu, więc Holenderki o mnie zapomniały (śmiech). Najwięcej listów dostaję z Polski i Niemiec. A teraz pewnie mnie spytasz, kogo wybiorę na żonę: Polkę czy Niemkę?
- Kogo wybierzesz na żonę: Polkę czy Niemkę?
- Wiedziałem! AleÉ nie odpowiem. Nie wiem też, kiedy dopadnie mnie ta prawdziwa miłość. Może za miesiąc, rok albo jeszcze później. Mam czas. Życie różne rzeczy przynosi. Raz da ci trzy bramki z Kazachstanem, a może innym razem da miłość?