Roczne śledztwo prokuratury przyniosło fascynujące ustalenia. Okazuje się bowiem, że seksbiznes w stolicy to maszynka do zarabiania ogromnych pieniędzy. Seks w jednej z sypialni willi na Wilanowie kosztował 350 zł za godzinę, a cielesne uciechy w basenie aż 600 zł za godzinę. Do tego drinki po co najmniej 90 zł i z pewnością ogromne ilości narkotyków. Im bardziej prostytutka naciągnęła klienta na koszty, tym większy miała utarg. - Przyjeżdżali tam sportowcy, biznesmeni, organizowano wieczory kawalerskie i imprezy firmowe. Potrafili tam zostawić kilkadziesiąt tysięcy złotych w jedną noc - mówi nam jeden ze śledczych. Dlatego "Czekolinda", chcąc ułatwić stałym bywalcom uiszczanie opłat za seks, zamówiła do burdelu terminal płatniczy zarejestrowany na jej firmę "Chocolate events" - oficjalnie organizującą imprezy, a faktycznie będącą pralnią brudnych pieniędzy. - 4,5 miliona. Taka kwota wpłynęła na rachunki bankowe Karoliny P. - mówi prokurator Łukasz Łapczyński. Ale "Czekolinda" przyjmowała przede wszystkim płatności gotówką, której mogło być drugie tyle! Królowej seksu grozi 15 lat odsiadki.
Czekolinda trafi pod sąd. Cennik za seks w agencji Rasputin. W basenie drożej
Zmuszali 15-latkę do prostytucji. "Czekolinda" ze Szczecina z zarzutami