- Jesteśmy 25 lat po upadku komunizmu, a nic w Polsce nie zmienia się na lepsze. Leszek Miller jest symbolem tego całego zła - mówi "Super Expressowi" sprawca tego czynu Janusz Pijanka (55 l.). Jak mówi, ma "żal do III RP". - Byłem niesłusznie oskarżony o kradzież samochodu, wsadzono mnie do aresztu. To działo się już w tych rzekomo nowych czasach. Zraziłem się do państwa polskiego, do polityków - mówi.
Dlatego w rodzinnej Klonowej koło Sieradza powołał do życia niezależne Księstwo Klonowa, a sam obwołał się księciem.
Chce żyć na wzór Indian. - Jestem ich wielkim przyjacielem - wyjaśnia. - Można o mnie mówić, że jestem czerwonoskóry w białym wydaniu - mówi i zdradza swoje indiańskie imię: Okla-tey, czyli Czerwony Jeleń.
Zobacz: Leszek Miller został obrany skisłym mlekiem!
Piątkowy incydent z Leszkiem Millerem nie był wcześniej planowany. - Dosłownie godzinę przed tym wydarzeniem dowiedziałem się, że będzie w Sieradzu. To był taki impuls, coś podpowiedziało mi, że muszę go ukarać. Zajrzałem do lodówki. Tam było mleko w foliowym opakowaniu z terminem przydatności do listopada ubiegłego roku. Pomyślałem, że to będzie doskonała broń - mówi.
Teraz za swój czyn będzie musiał odpowiedzieć przed sądem. Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego grozi mu do 3 lat więzienia.