Stan zdrowia komunistycznego generała Czesława Kiszczaka pogorszył się na początku września tego roku. To wtedy trafił do warszawskiego szpitala na Solcu. Kiszczak przewrócił się w domu i złamał szyjkę stawu biodrowego. Jednak w międzyczasie pojawiły się olbrzymie problemy kardiologiczne. Kiszczak został przewieziony do stołecznego szpitala MSW, gdzie lekarze wymienili mu rozrusznik serca. Kilka dni później znów trafił na Solec, gdzie przechodził żmudną rehabilitację. Jego żona Maria wierzyła, że jeszcze wyjdzie ze szpitala. I tak też się stało. - Przygotowałam dla niego specjalne łóżko rehabilitacyjne, urządziłam dla niego pokój - mówiła nam żona. Czesław Kiszczak od końca września leżał już w domu. W zasadzie nie wstawał z łóżka. Zajmowała się nim żona i opiekunka. Ale kontakt z nim był znacznie utrudniony. Oddychał jednak samodzielnie. W ostatnich dniach jego stan znacznie się pogorszył. Zmarł wczoraj około godziny 15. Jak się dowiedzieliśmy, pani Maria próbowała obudzić męża, ale ten już nie dawał oznak życia. - To tragiczne, co się wydarzyło... Brak mi słów... - powiedziała nam wczoraj żona generała. Przypomnijmy, że Czesław Kiszczak był obok gen. Wojciecha Jaruzelskiego (+91 l.) jedną z najbardziej mrocznych i kontrowersyjnych postaci epoki PRL. W latach 70. był najpierw szefem wywiadu wojskowego, a później kontrwywiadu. W 1981 roku został szefem MSW. W 1989 roku uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu. Na początku lat 90. wycofał się z życia politycznego. W czerwcu tego roku Czesław Kiszczak został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za wprowadzenie stanu wojennego. Miał także odpowiadać za śmierć górników z kopalni Wujek. Sąd okręgowy w maju powołał biegłych, by ustalili, czy Kiszczak może odpowiadać w tej sprawie przed sądem.
Zobacz: Ostatni wywiad z generałem Czesławem Kiszczakiem [WIDEO]