Przyzwoita generalska emerytura, domek nad uroczym jeziorem z dala od dusznego miasta, codziennego zgiełku, sądów. Więcej nie potrzeba człowiekowi, by czuć się dobrze. Widać to po gen. Czesławie Kiszczaku. Z powodu jego złego stanu zdrowia sądy bezterminowo odroczyły ciągnące się całe dziesięć lat procesy przeciwko niemu. Do dziś nie odpowiedział ani za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 roku, a także za wprowadzenie wraz m.in. z gen. Wojciechem Jaruzelskim (90 l.) stanu wojennego. Sąd przyjął za biegłymi, że generał ma "trwałe i postępujące" problemy neurologiczne oraz traci słuch. - Fizycznie czuję się jeszcze dobrze, psychicznie kiepsko - tłumaczył nie tak dawno w TVN24. Dodał, że "jest strzępem człowieka". W tym momencie przesadził. Nawet bardzo. Na strzęp człowieka generał nie wygląda. Na nasze oko ten człowiek, oskarżany o zbrodnie komunistyczne, prezentuje się całkiem zdrowo i rześko.
>>> Oni są zbyt chorzy na sąd? Błogie życie Kiszczaka i Jaruzelskiego!