Hubert G. pseud. Gad (31 l.) jest postrachem Starego Miasta w Częstochowie (woj. śląskie). Niedawno trafił za kratki, bo podźgał nożem przechodnia. Ale wyjdzie niebawem. - Znowu będzie nas terroryzował. Chwali się, że ma wpływowego wujka, byłego posła Piotra Gadzinowskiego, i dlatego może robić, co chce - żalą się sąsiedzi. - G. leczy się psychiatrycznie, był wielokrotnie notowany za różne czyny. Jest postawny, waży 100 kg, ma ponad 190 cm wzrostu, ludzie się go boją - mówią policjanci.
Na początku marca "Gad" dźgnął nożem na dworcu mężczyznę, przebił mu płuca. Został aresztowany na trzy miesiące. Postawiono mu zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała. - Interwencji z jego udziałem mamy bardzo dużo - twierdzi podinsp. Marek Struski (45 l.), p.o. rzecznik prasowy KMP w Częstochowie. "Gad" zazwyczaj odsiaduje nieduży wyrok, wychodzi na wolność i popełnia kolejne przestępstwa.
Wkrótce znowu pojawi się na ul. Targowej, co przeraża mieszkańców. - Kiedy wypije, dostaje szału. Pluje nam na okna, wali w ściany i drzwi, na dodatek z nożami chodzi. Boimy się "Gada". Jak to możliwe, żeby taki bandyta chodził beztrosko po ulicach. Dopiero jak kogoś zabije, to może ktoś się ocknie i wtedy trafi na 25 lat do więzienia - skarżą się ludzie.