Aż trudno w to uwierzyć, choć – nie ukrywajmy – można uśmiać się z takiego przestępcy, choć przestępstw się nie akceptuje. W w środę (1 maja) ok. 23:00 patrol sosnowieckiej policji spotkał pana targającego przepastną torbę wyładowaną pustymi butelkami. Działo się to w dzielnicy Niwka, graniczącej z Mysłowicami. Wylegitymowany 35-letni sosnowiczanin wytłumaczył policjantom, że flaszki zbierał w sąsiednim mieście, a teraz podąża z nimi do konkubiny. Tłumaczenie było pokrętne, więc policjanci tylko z pozoru dali wiarę zbieraczowi surowców wtórnych. Długo nie musieli czekać pod blokiem, do którego wszedł. brzęcząc szkłem. Zbieracz wyszedł z tą samą torbą, ale pustą. Mundurowi podążyli za nim…
– I okazało się, że wcześniej już 35-latek włamał się do magazynu, w którym składowane były puste butelki. Został nakryty w chwili, gdy wypełniał nimi torbę. Przyznał się do włamania. Co nim kierowało? Nie wiadomo. Już usłyszał, albo wkrótce usłyszy, zarzuty. To, że jego łup był niewiele wart, nie zmienia tego, że włamując się, popełnił przestępstwo. A za to grozi mu do 10 lat więzienia – podkreśla asp. szt. Sonia Kepper, oficer prasowy sosnowieckiej policji. Kilka lat temu w Sosnowcu odnotowano równie kuriozalne włamanie. Do mieszkania. Włamywacz ukradł… bigos i trochę tytoniu. Wyrok dostał jednak za włamanie, a nie za to co ukradł.