Andrzej Czuma zdecydowanie ma pecha. Prasa nie ustaje w komentowaniu jego długów, które zaciągnął i, jak twierdzi, spłacił w USA. Później naraził się premierowi wypowiedziami na temat porwanego i zabitego w Pakistanie polskiego inżyniera. Miała w ten sposób złamać tajemnicę państwową. Teraz na jaw wyszło, że zasiada w zarządzie prywatnej firmy "Elektron", należącej do jego syna. Jest to sprzeczne z zasadami tzw. ustawy antykorupcyjnej.
Jeden z ministrów rządu Donalda Tuska, pytany przez dziennik "Rezczpospolita" o to, czy odwołałby Czumę ze stanowiska, odpowiada: tak.
- Z kilku powodów. Nie sposób szybko znaleźć nowego kandydata, poza tym to byłoby powołanie już trzeciego ministra sprawiedliwości, co kompromituje rząd. Ale premier nie chce też działać pod dyktando mediów. Poczeka i sam sprawdzi uczciwość Czumy - mówi cytowany przez dziennik minister.
Zdaniem "Rzeczpospolitej", Czuma nie miał prawa ujawniać tajemnicy państwowej. Czy to spowoduje jego odwołanie? Przekonamy się w ciągu kilunastu dni. Jeśli jednak doszłoby do dymisji ministra sprawiedliwości, byłaby to już trzecia zmiana na tym stanowisku w rządzie Donalda Tuska.