Piątkowe późne popołudnie. Z Ministerstwa Sprawiedliwości wychodzą ostatni pracownicy. Nagle przez bramę od strony Alei Ujazdowskich wjeżdża służbowe volvo z byłym ministrem Andrzejem Czumą w środku. Samochód zatrzymuje się na parkingu przed wejściem, a polityk szybko znika za drzwiami budynku resortu.
Po kilkudziesięciu minutach Czuma opuszcza ministerstwo, ale auto zostawia na parkingu. Luksusowe volvo to ten sam samochód, którym woził się Czuma, kiedy był ministrem. Gdy odchodził z resortu, decyzją dyrektora generalnego otrzymał je do dyspozycji do końca października.Choć - jak wynika z oświadczenia majątkowego polityka - w garażu stoi jego prywatne auto - lancia z 1996 r.
Opisywaliśmy, jak Czuma korzystał ze służbowego auta. Jeździł nim do biura poselskiego, woził się na zakupy do kiosku oraz załatwiał swoje prywatne sprawy. Na temat wykorzystywania samochodu nie chciał z nami rozmawiać. Bardziej rozmowni byli urzędnicy z resortu sprawiedliwości. Zapewnili nas, że były minister ma obowiązek zwrócić pieniądze za zużyte paliwo. W tej sprawie w piątek wysłaliśmy pytania do resortu. I czekamy, aż Czuma zachowa się honorowo i odda jak najszybciej pieniądze za wyjeżdżoną benzynę.