Był piękny czerwcowy poranek. Hodowcy kóz, Krystyna (59 l.) i Stanisław (67l.) Antoniakowie wrócili z podróży do swojego gospodarstwa w Kornelinie.
Przeczytaj koniecznie: Częstochowa: Zobaczyła śmierć synów w kartach
Psy, które zwykle witały właścicieli przy bramie pochowały się w budach, a wszechogarniająca cisza budziła niepokój. Pan Stanisław czując, że stało się coś złego szybko pobiegł za stodołę do kóz. Widoku, który ukazał się jego oczom mężczyzna nie zapomni do końca życia.
Czytaj więcej jutro w "Super Expressie"