- Mamy czyste sumienie. (...) Premier doskonale wie, jak wygląda ten proces. To, co się wydarzyło, nie ma żadnego związku z zaniechaniami w resorcie skarbu - bronił się wczoraj minister, ale dobrych informacji dla stoczniowców nie miał. Katarski inwestor nie zapłacił za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie, a to oznacza, że los stoczni jest nadal nie pewny podobnie z resztą jak i los samego ministra.
Kilka tygodni temu premier Tusk dał Gradowi czas do końca sierpnia na rozwiązanie problemu stoczni. Zapowiedział, że inaczej pożegna się z funkcją i choć termin minął, to na razie obietnicy nie spełnił.
Czy to oznacza, że minister Grad może spać spokojnie? Jeśli by to zależało od polityków PO, to zapewne utrzymałby on swoją posadę. Na początku tygodnia kilku prominentnych działaczy Platformy starało się łagodzić wypowiedzi premiera i bronić Grada. Padały argumenty, że minister powinien zostać przynajmniej do końca września, bo ma do załatwienia ugodę z Eureko w sprawie PZU, a nawet zostać, bo jest autorem programu prywatyzacji, który ma uratować budżet.
Ostateczna decyzja co do losów szefa resortu skarbu należy jednak do premiera. Kiedy Donald Tusk ją podejmie? Rzecznik rządu twierdzi, że do końca tego tygodnia wszystko będzie jasne. Jaki los czeka Aleksandra Grada na razie jednak nie zdradza.
Czy Grad straci stołek?
2009-09-01
16:32
Katarczycy zniknęli, stoczniowcy są bez pracy, a minister Aleksander Grad zapewnia, że "ma czyste sumienie" i do dymisji podawać się nie zamierza. Czy w tej sytuacji premier dotrzyma słowa i przewietrzy szeregi ministerstwa skarbu?