On sam utrzymuje, że pieniądze wygrał w kasynie. Ale zdaniem prokuratury, zaświadczenie o wygranej, jakie Piskorski przekazał do urzędu skarbowego, zostało sfałszowane.
Sprawa, którą ujawniła "Rzeczpospolita", sięga 1992 roku, kiedy to Piskorski w gdyńskim kasynie Jackpol miał wygrać 4 mld 950 zł (500 tys. zł obecnie). W 1996 majątek polityka sprawdzał urząd skarbowy. Gdy urzędnicy poprosili o dokumenty potwierdzające źródło pochodzenia pieniędzy, Piskorski przedstawił zaświadczenie, że pochodzą one z wygranej w ruletkę. Przy okazji innego śledztwa w 2006 roku okazało się, że zaświadczenie jest sfałszowane. Aby zdobyć takie pieniądze, były prezydent stolicy musiałby wygrać 138 gier z rzędu, co wydaje się niemożliwe.
Ponadto suma wygranej stanowiła wówczas połowę całego majątku kasyna. Sam Piskorski twierdzi, że ktoś chce go oczernić. - Nigdy dotąd urząd skarbowy nie miał najmniejszych wątpliwości co do wiarygodności zaświadczenia o wygranej. Mam wrażenie, że wyciąganie sprawy sprzed 17 lat ma służyć temu, by mi zaszkodzić - tłumaczył. Nawet jeśli przedstawione przez niego zaświadczenie jest sfałszowane, Piskorski może spać spokojnie. Sprawa przedawniła się bowiem 3 lata temu.