Tvn24.pl publikuje opowieść taksówkarza, który w nocy z 29 na 30 października parkował po klubem Enklawa i był naocznym świadkiem zajścia na ul. Mazowieckiej. O tym, że taksówkarz faktycznie mógł tamtej nocy widzieć Przemysława Wiplera świadczy podany przez niego opis agresywnego mężczyzny. Odpowiada on wyglądowi i ubiorowi posła.
Naoczna relacja świadka zdarzenia wygląda następująco: po zamknięciu klubu o godz. 4 nad ranem wyszło z niego kilkanaście osób. Część z nich została przed wejściem - około 8-10 osób - a reszta wsiadła do taksówek. Nagle kilku mężczyzn zaczęło się ze sobą szarpać. Wtedy taksówkarz wysiadł ze swojego samochodu i stanał obok niego. Po kilku minutach bójki mężczyźni oddalili się w kierunku ul. Królewskiej.
CZYTAJ: Poseł Wipler: To policja mnie pobiła, wypiłem jedno wino!
Pod klubem zostało dwóch mężczyzn. Jeden, stojący obok słupa przy klubie Organza wyglądał na pijanego, chwiał się na nogach, przeklinał i krzyczał. Taksówkarz ocenił, że miał około 30 lat. Drugi kucał, opierając się o drzwi Organzy i wyglądał jakby spał.
Śpiący mężczyzn,a według świadka, miał około 180 cm wzrostu, wyglądał na 35-40 lat. Był ubrany w ciemne, materiałowe spodnie, elegancką, granatowa koszulę i czarne zamszowe buty. Z opisu wynika, że mężczyzna opisywany przez taksówkarza wyglądał jak poseł Przemysław Wipler.
Gdy do mężczyzn podeszła policja, śpiący nagle zerwał się na nogi i doskoczył do policjanta. Bez słowa rzucił się na funkcjonariusza, chwycił go za koszulę i zaczął szarpać. Świadek zeznał także, że mężczyzna (wyglądający jak poseł Wipler) kopnął policjantkę, która próbowała go obezwładnić.
- Wydaje mi się, że w trakcie szarpania chciał też tego policjanta uderzyć ręką w głowę, ale on się odchylił (…). Policjant odwrócił się do napastnika przodem, a ten go zaatakował z boku, zaczęła się szarpanina" - mówi w tvn24.pl taksówkarz.
Świadek mówi, że agresor nie przestawał się szarpać i krzyczeć, gdy policjant próbował go obezwładnić. Pijany mężczyzna nie informował też o tym, kim jest i o co mu chodzi. Taksówkarz twierdzi, że nie okazał żadnego dokumentu, nie wyciągał legitymacji poselskiej. Był bardzo agresywny i zachowywał się, jakby był w jakims "amoku".
Dopóki trwa postępowanie, świadek nie zgadza się na ujawnianie portalowi tvn24.pl swoich danych.