Czy pułkownikowi Przybyłowi ktoś kazał się zabić?

2012-02-15 3:00

Prokurator płk Mikołaj Przybył (41 l.), który przed miesiącem próbował targnąć się na swoje życie, był po raz drugi przesłuchiwany przez śledczych z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Wszystko po to, by wyjaśnić, czy ktoś pułkownikowi pomagał lub namawiał do samobójstwa.

Prokurator Przybył wyszedł z bydgoskiego szpitala psychiatrycznego w nocy z piątku na sobotę. Nie chce rozmawiać z dziennikarzami, odmawia komentarza w sprawie samobójczej próby sprzed miesiąca. Jak poinformowała nas Wojskowa Prokuratura z Poznania, będzie przebywał na zwolnieniu lekarskim do 11 marca.

Do tego czasu powinna wyjaśnić się kwestia, czy ktoś pomagał mu lub namawiał prokuratora Przybyła do samobójstwa. W tej sprawie śledztwo prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

- W toku dotychczasowych czynności dwukrotnie przesłuchiwano w charakterze świadka prokuratora, który usiłował popełnić samobójstwo. Pierwsze przesłuchanie odbyło się jeszcze w szpitalu w Poznaniu, natomiast drugie przeprowadzono w szpitalu w Bydgoszczy. Dotychczas przesłuchano w sprawie kilkudziesięciu świadków. Na razie żadnej osobie nie przedstawiono zarzutu popełnienia przestępstwa - informuje nas szef warszawskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej płk Ireneusz Szeląg.

Wśród przesłuchanych świadków byli m.in. dziennikarze, którzy uczestniczyli w konferencji prasowej, podczas której prokurator Przybył strzelił sobie w policzek. Na razie śledztwo prowadzone jest w sprawie, nikomu nie postawiono zarzutów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki