Do dyrekcji SP nr 5 w Rybniku taki apel jako pierwszy skierował Tomasz Miłowski, lokalny działacz ekologiczny, założyciel Think Tanku Smogowego. Napisał w nim m.in. „W związku z trwającym stanem klęski żywiołowej w postaci wielokrotnie przekroczonych norm PM2,5, PM10 i benzoalfapirenu (np. 30 stycznia 2019 r., godz. 23, wartości dla PM10 przekroczenie o ponad 800% i utrzymujące się zatrważające prognozy na 31 stycznia i 1 lutego) zwracam się z apelem o podjęcie niezwłocznych działań zmierzających do powstrzymania zagrożenia dla zdrowia i bezpieczeństwa uczniów na podstawie §18 i §19 Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach...”. Prezydent lekcji nie odwołał, a swoją decyzję argumentował tym, że w jego ocenie prawo nie określa parametrów zanieczyszczenia powietrza, które zagrażałoby życiu. Dodajmy, że władnym odwołania zajęć nie jest wyłącznie prezydent. Może to uczynnić także dyrektor szkoły.
Jednak już raz zawieszono na dzień naukę w szkołach. Było to w styczniu 2017 r. Wówczas jednak norma zanieczyszczanie powietrza pyłami PM 10 przekroczona została... sześćdziesięciokrotnie. Przypomnijmy, średniodobowa norma dla tych pyłów wynosi 50 mikrogramów na metr sześcienny. Rybnik jest jednym z najbardziej „zasmogowanych” miast w Polsce. Gdy zanieczyszczenie powietrza niską emisją przekracza wielokrotnie dopuszczalne normy, to w Rybniku władza wprowadza bezpłatną komunikację miejską dla posiadaczy samochodów. Zawieszenie zajęć szkolnych z tytułu tego, że normy są przekroczone, w opinii dyrektorów szkół, byłoby trudne z przyczyny technicznych. Trudno byłoby z godziny na godzinę powiadomić rodziców o takiej decyzji. Dlatego, gdy w Rybniku jest smog, to w szkołach nie wolno wietrzyć klas i prowadzić jakichkolwiek zajęć na zewnątrz.