Co takiego się stało, że młody mężczyzna chwycił za nóż i w tak okrutny sposób pozbawił życia najbliższe mu osoby? Prokuratorzy ze Świdnicy od trzech dni pieczołowicie ustalają okoliczności zbrodni. Po sekcji zwłok matki (drugie ciało zostanie zbadane w poniedziałek) już wiedzą, że zabójca działał w jakimś szale – zadawał ciosy na oślep, dźgał kobietę w brzuch, klatkę piersiową, w głowę.
Tymczasem wśród mieszkańców Lutomii dominują dwie wersje wydarzeń. Jedna jest taka, że Maciej B. chciał zamieszkać w wiosce ze swoją ukochaną, blisko dwa razy starszą od siebie kobietą. Wcześniej para mieszkała w innej miejscowości. Różnica wieku nie spodobała się matce, czemu w mocnych słowach dała wyraz. Wtedy w Macieju B. coś pękło i dostał ataku krwawej furii. Polała się krew.
Druga wersja jest zupełnie inna i wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Mężczyzna uważał się za satanistę, dlatego postanowił zamordować kobiety. Gdy dotarło do niego, co zrobił – powiesił się. Czy w niewielkiej wiosce pod Świdnicą doszło do rytualnego mordu?
- Sprawdzamy różne możliwości, różne informacje do nas dochodzą. Również takie. Wszystko będziemy weryfikować – mówi Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
O tym, że Maciej B. był satanistą mówią jego znajomi ze szkoły. Młody mężczyzna od dawna fascynował się złem. Jednej ze swoich koleżanek oznajmił, że gdyby miał wybór, to zamiast Boga, wybrałby Szatana. Na swoim profilu w mediach społecznościowych umieścił jego wizerunek, pisał, ze jest najlepszym przyjacielem człowieka. Koledzy wspominają go z przerażeniem. Z jednej strony podkreślają, że był niesamowicie inteligentny, ale z drugiej, że siedziało w nim coś upiornego. Czy to coś pchnęło mężczyznę do zbrodni?