Według nieoficjalnych informacji do których dotarło radio ZET, prokuratorzy maja wyniki badań śladów krwi w domu Olewnika. Rozpoznano dwa różne DNA, jedno należy do nierozpoznanej dotychczas osoby, drugie – i to spora niespodzianka - należy do Włodzimierza Olewnika.
Przeczytaj koniecznie: Siostra Krzysztofa Olewnika: To krew dwóch mężczyzn. W domu nie było prostytutki z Ukrainy
Skąd ślady krwi ojca Krzystofa Olewnika na podłokietniku kanapy w salonie? Sam Włodzimierz Olewnik twierdzi, że to fałszywy trop, ponieważ w domu syna bywał często i mógł się skaleczyć - widoczne ślady krwi zostały usunięte. Te które odnaleźli śledczy mogą świadczyć tylko o tym, że nikt nie próbował nic tuszować.
Takie tłumaczenie zdaje się potwierdzać wersja prokuratury, która nieoficjalnie potwierdza, że krwi Włodzimierza Olewnika znaleziono niewiele. Dużo więcej krwawych plam pozostawiła inna osoba, o której na razie nie wiadomo nic poza tym, że ewidentnie była w domu Krzysztofa Olewnika i została poważnie ranna.
Patrz też: Olewnik sam się porwał? Nowe hipotezy na temat mordu w domu biznesmena
W sprawie Olewnika ustalono również jeszcze jeden ważny szczegół. Okazuje się, że w akcji przekazania-odebrania okupu brało więcej osób niż dotychczas sądzono. Eksperyment procesowy udowodnił, że niezbędna była obecność co najmniej jeszcze jednego wspólnika porywaczy. Kto nim był? Odpowiedź na to pytanie może dać nowy ślad DNA odkrytym w miejscu przetrzymywania Krzysztofa. Póki co prokuratura nie udziela jednak żadnych nowych informacji w tej sprawie.