Czyściutki jestem

2008-08-13 4:00

Trudno sobie wyobrazić Odrę bez Edwarda Sochy (53 l.). Były prezes, a ostatnio dyrektor sportowy klubu, po 10 latach pracy pożegnał Wodzisław i na razie nikt nawet nie wie, dlaczego tak się stało. Pojawiają się tylko plotki... Ostatnio wszyscy pracownicy Odry mieli podpisać oświadczenia antykorupcyjne. Być może Socha takiego oświadczenia nie podpisał?!

- Jakaś bzdura. Takie coś podpisałem, gdy prezesem klubu był jeszcze Edwin Koralewski. Ktoś wymyśla takie bzdury, które później krążą jako informacje prawdziwe. A ja stwierdzam, że nie ma to nic wspólnego z prawdą. Jestem czysty.

- Jednak takie nagłe odejście...

- I to po tylu latach wydaje się trochę podejrzane. Pracowałem w Odrze prawie 10 lat. Z roczną przerwą na dyrektorowanie w Legii Warszawa i dwutygodniowym przerywnikiem na Wisłę Kraków. To sporo czasu. Ale moje rozstanie z klubem z Wodzisławia nie ma nic wspólnego z deklaracją antykorupcyjną.

- Pokłócił się pan z nowym prezesem Ireneuszem Serwotką?

- Nie było żadnej kłótni. I nie mam do nikogo pretensji, że pożegnałem się z Odrą. Kiedyś zaczyna się gdzieś pracę i kiedyś się ją kończy. I żeby była jasność - nie dostałem propozycji pracy w innym klubie.

- To może niezgodność charakterów z obecnym dyrektorem Władysławem Kowalikiem?

- Proszę nie doszukiwać się żadnych podtekstów. Władka ściągnąłem do klubu i współpracowało nam się znakomicie.

- Czyli?

- Powiem tylko tyle: może poniosła mnie trochę ambicja i dlatego tak się stało. To powinno wystarczyć. Może kiedyś powiem więcej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają