Wójsowie swojego miodowego miesiąca nie będą wspominali z rozrzewnieniem. Dwa dni po ślubie popowodziowe osuwiska doszczętnie zniszczyły zarówno dom, do którego nowożeńcy mieli się wprowadzić, jak i dom rodzinny panny młodej. Byli załamani.
Pani Marta zarabia grosze jako sprzedawczyni, a jej mąż dostaje tylko niewysoką rentę. Z takimi dochodami nie mieli szans na nowe lokum. Po naszej publikacji znaleźli się ludzie dobrego serca, którzy postanowili pomóc młodemu małżeństwu. Przejęty ich losem jeden z mieszkańców Nowego Sącza zaoferował nowożeńcom mieszkanie w swoim domu.
- Wiemy, że to nie jest jeszcze nasz własny dom, ale cieszymy się z tego, co mamy. Za 36-metrowe mieszkanie nie płacimy czynszu, a umowa najmu zawarta jest na dwa lata. My płacimy za prąd, wodę, wywóz śmieci - opowiadają młodzi, którzy cieszą się, że wreszcie znaleźli dach nad głową i mogą wreszcie ułożyć sobie życie na nowo.