Hanna Gronkiewicz-Waltz poskąpiła 5 zł na bilet do ogrodów Pałacu w Wilanowie. Ale to swoich pieniędzy. Publicznych środków tak nie oszczędza. Świadczy o tym umowa, którą zawarł stołeczny Ratusz z posłem PO - Rosatim. Dotarł do niej działacz warszawskiego PiS i miejski radny Jarosław Krajewski (30 l.), który od kilku lat tropi nieuzasadnione wydatki miasta.
Rosati dostał 3 tys. zł za wykład, który 28 września ubiegłego roku wygłosił dla około 40 miejskich urzędników. Paradoksalnie złotówki, które w czasie kryzysu powinno się oglądać dwa razy, poszły na prelekcję pod hasłem... "Kryzys finansowy i jego reperkusje dla sektora budżetowego".
Dlaczego wymowny temat nie dał obu stronom do myślenia i wykładu nie przeprowadzono w ramach darmowego spotkania parlamentarzysty z urzędnikami? Stołeczny Ratusz nie był wczoraj w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie.
To, że poseł przyjął zlecenie zadziwia, bo Rosati na brak pieniędzy absolutnie nie może narzekać. Ma ponad 400 tys. zł oszczędności i kilka posiadłości, w tym gigantyczny, 390-metrowy dom wart 2,4 mln zł i drugi w budowie o wartości 1,8 mln zł. W radzie nadzorczej Banku Millennium S.A. zarobił w 2012 roku ponad 281 tys. zł. Ponad 540 tys. zł wpłynęło mu z kolei z pracy na dwóch uczelniach, poselskich diet, umów o dzieło i zleceń. Do tego doliczyć trzeba luksusowe auta - BMW X5 i audi A4.
Prof. Antoni Kamiński, ekspert ds. korupcji, nie ma wątpliwości, że zarówno prezydent stolicy, jak i jej partyjny kolega się nie popisali. - Po pierwsze, cena rynkowa wykładów profesorskich to 250-300 zł za godzinę. Po drugie, to wynagrodzenie dla kolegi partyjnego. Poseł nie powinien tych pieniędzy przyjąć i miasto nie powinno zapłacić - nie ma wątpliwości prof. Kamiński.