Daje sobie 25 000 zł kieszonkowego

2009-10-20 18:49

Aleksander Gudzowaty (71 l.) jest jedną z najlepiej chronionych osób w kraju. Od lat zajmuje czołowe miejsca na liście 100 najbogatszych Polaków. Jego nazwisko otwiera niemal wszystkie drzwi, a w warszawskim gabinecie przy al. Szucha gościli najważniejsi politycy w kraju.

Kim naprawdę jest Aleksander Gudzowaty, człowiek, o którym mówi Władimir Putin i który potrafi zachwiać polską sceną polityczną? Tylko nam ten wpływowy biznesmen zdradza kulisy swojego życia.

A - jak afera hazardowa

W rezultacie różnych afer powstało bardzo dużo majątków. Mariusz Kamiński ma "złe" cechy osobowe. Ale faktem jest, że udowodnił, iż rząd Tuska toleruje "świństewka" kolegów. A za to daje się nagrody i awanse. Premier nie może rewanżować się w ten sposób, że dymisjonuje Mariusza Kamińskiego, bo osłabia tym samym praworządność w państwie. To brzydki zwyczaj. Zresztą ta walka na górze dyskwalifikuje wszystkich polityków - zarówno tych, co to robią, jak i tych, co na to pozwalają.

B - jak biznes

Sam się dziwię, że zajmuję się biznesem. Biznes mnie nudzi. Wiem, to śmieszne, bo całe życie zajmowałem się robieniem interesów. Jednak moje zainteresowania wykraczają poza ten obszar. Nie jestem jednokierunkowym mułem roboczym. Biznes to rzemiosło. Miłość to sztuka. Przed laty prowadziłem kabaret literacki w Łodzi, potem kino-kabaret. Przez pół roku redagowałem kolumnę wierszy miłosnych w tygodniku "Dlaczego". Teraz piszę dużo notatek, głównie z zakresu religioznawstwa i polityki społecznej. Kocham balet. W moim nowym domu, który buduję, będzie teatr i sala balowa. Sam wszystkiego doglądam i... tracę mnóstwo zdrowia. Tam, gdzie pojawia się moje nazwisko, tam wytwarza się bakcyl "Janosikowania". Po prostu każdy chce mnie wykiwać. Szlag mnie trafia. Przy małych ilościach nie zwracam uwagi. Ale przy większej kasie muszę reagować.

C - jak Cimoszewicz

Jest pozytywną kartą w naszej politycznej talii. Jego radykalizm może być skuteczną bronią w walce z tym całym nadętym i skompromitowanym towarzystwem. Z drugiej strony brakuje mu twardej skóry. Dał się spoziomować przez jakąś intrygę służb z panienką przyprowadzoną przez Konstantego Miodowicza.

D - jak Dziwisz Stanisław

Polskie społeczeństwo zgubiło busolę. Kościół jest jedyną siłą, która może zrobić z tym porządek. Pokładam w nim ogromną nadzieję. Dziś widać, że hierarchowie wpadli w apatię. Muszą się obudzić. Kardynał Dziwisz jest dla mnie fenomenem. Z punktu widzenia poglądów, dobroci i odwagi cywilnej. Co krok udowadnia, ze jest po prostu dobrym kapłanem.

G - jak gaz

Od dawna zwracaliśmy polskim władzom uwagę na zagrożenia, jakie mogą nas spotkać ze strony imperialnego charakteru polityki rosyjskiej. Ostrzegaliśmy, że ich celem jest przejęcie wszystkich gazociągów. I to robią - w Niemczech, Słowacji, Bułgarii, na Węgrzech. Dlaczego mieliby ominąć Polskę? Niestety, komuś najwyraźniej bardzo zależało, abyśmy byli energetycznie bezbronni. Dzisiaj mamy coś w rodzaju gazowej pętli rosyjskiej. To jest idealna sytuacja do stwarzania i dyktowania Polsce warunków ekonomicznych czy politycznych. Czy grozi nam zakręcenie kurka? Kiedyś to było nie do pomyślenia. Rosjanie słynęli z solidności dostaw. Teraz jest tam więcej polityki niż racji kupieckich. Zresztą Rosjanie kilka razy wyciągali do nas rękę. Jeszcze niedawno proponowali nam wariant z cięciwą łączącą Białoruś ze Słowacją. Gdybyśmy się na to zgodzili, przez Polskę przechodziłoby 120 miliardów gazu tranzytowego. Proszę policzyć zarobek z samego przesyłu. W dodatku bylibyśmy pierwszym partnerem Rosji w tranzycie. Zablokował to prezydent Kwaśniewski. Powiedział, że nie będziemy przeszkadzać naszym braciom Ukraińcom. To spowodowało, że Rosjanie wymyślili gazociąg północny, na który my się teraz tak obrażamy. Ciągle pokazujemy naszą indolencję.

K - jak kasa

Pierwsze pieniądze zarobiłem w ogólniaku. Byłem klasowym korepetytorem i dawałem lekcje z matematyki. Kasę wypłacali tatusiowie. Jeden z nich był kelnerem, więc w knajpie miałem spory rabat. Pamiętam, że kwaterka wódki, pieczarki na maśle i bułeczka kosztowały wówczas 25 zł. Ile zarabiam dzisiaj? W tej chwili moja firma w ogóle nie zarabia. Dopiero szykujemy duży biznes. Żyję z oszczędności. Co miesiąc wypłacam sobie też niewielką pensję, 20-25 tysięcy złotych. Dyrektorzy w fabryce zarabiają więcej. Ale to jest prawidłowe i wcale mi nie przeszkadza. Fachowcom trzeba płacić. Tym bardziej że ja przecież oczywiście leżę... (śmiech). A ile zarobiłem w sumie? Łącznie zapłaciłem 1 miliard 600 mln podatku. Łatwo więc policzyć. 60 procent zostało dla mnie, bo płaciłem po 40-procentowej stawce. Swoją drogą frajer, który wpłaca do publicznej kasy tyle forsy, powinien być przynajmniej przez polityków tolerowany. Czy lubię wydawać pieniądze? Nie myślę o tym. Jak trzeba, to wydaję.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają