Dariusz Loranty, policyjny negocjator, jest przekonany, że matka małej Madzi z Sosnowca kogoś chroni. Loranty ma przeczucie, że odejście od męża nie było przypadkowe...
Jego zdaniem nie można wykluczyć pomocy osób trzecich w ukryciu zwłok. W końcu od dawna krążą hipotezy, że ktoś pomagał Katarzynie W. w ukryciu zwłok.
- To było zbyt poważne przedsięwzięcie, by mogła sobie sama poradzić. Zakładam, że tajemniczym wspólnikiem nie był mąż, bo śledczy sprawdzali jego telefon i znajdował się tamtego dnia w zasięgu zupełnie innego nadajnika - powiedział w wywiadzie dla WP.
Zdaniem policyjnego negocjatora matka Madzi nie była gotowa na macierzyństwo. Istnieje więc możliwość, że zabiła dziecko z premedytacją...
- Gdyby zgon dziewczynki nastąpił przypadkowo, nie byłoby potrzeby wprowadzania opinii publicznej w błąd, a tymczasem odegrano przed nami teatr, który miał odwrócić uwagę od sedna sprawy, czyli śmierci dziecka.
Czy Katarzyna W. przyzna się do zabójstwa?
- Nie jest taka głupia, żeby się pogrążyć - mówi.