Grupa senatorów wzięła się do nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej. Dodali do niej artykuł, że osobom, które mają najniższą emeryturę lub rentę i które ukończyły 75. rok życia, przysługują bezpłatne leki. Projekt pilotuje senator Platformy Obywatelskiej Jan Rulewski (70 l.). - Nie da się dłużej ukrywać tego problemu. Wielokrotnie byłem świadkiem w aptece, że komuś nie starczyło pieniędzy na wykupienie leków zaleconych przez lekarza. Tacy ludzie są także wśród byłych działaczy opozycji, moich znajomych - mówi senator.
Według projektu do otrzymania bezpłatnych leków na receptę byliby upoważnieni najstarsi seniorzy, którzy miesięcznie dostają nie więcej niż 831 zł emerytury lub renty (bez wliczania w to dodatków, zasiłków, ryczałtu energetycznego, ekwiwalentu z tytułu deputatu węglowego itp.). Tym sposobem z darmowych leków skorzysta ok. 108 tys. osób. Wyliczono też, że koszty z tym związane nie powinny być większe niż 214 mln zł w ciągu roku. - Nie jest to więc kwota, która mogłaby zrujnować budżet państwa - dodaje Rulewski.
Na razie za darmowymi lekami są senackie komisje praw człowieka i zdrowia. Niedługo ustawa zostanie przesłana do Sejmu. I to od polityków tej izby zależy, jak szybko wejdzie w życie. - Niech udowodnią, że przejmują się naszym losem - mówią emeryci.
Pomysł nie jest jakąś fanaberią ani czymś niespotykanym w UE. Do połowy lat 80. w Polsce były darmowe leki dla emerytów i rencistów. Tymczasem gdzie indziej w Europie seniorzy wciąż mają ten przywilej. Na Cyprze, w Grecji, Hiszpanii, we Francji, w Wielkiej Brytanii i Finlandii emeryci mają zapewnione bezpłatne leki lub płacą za nie częściowo.