Pierwsze starcie dwóch kandydatów na prezydenta ma się odbyć w niedzielę. To niezwykle ważne, żeby wyjść z tego pojedynku zwycięsko. Wyniki starcia oko w oko mogą zadecydować o wygranej lub klęsce.
Szczególnie kandydat PO – partii, która zawsze dbała o nienaganny wizerunek w mediach – musi odczuwać presję. Marszałek Komorowski popełnił w tej kampanii już wiele gaf i nie może pozwolić sobie na kolejną wpadkę podczas debaty.
Dlatego Bronisława Komorowskiego do polemiki z Kaczyńskim przygotowywać będzie Igor Ostachowicz. To on w 2007 r. przygotował Donalda Tuska do wygranej przez niego debaty z ówczesnym premierem Jarosławem Kaczyńskim. Teraz Ostachowicz ma jednak znacznie mniej czasu na opracowanie sposobów zaskoczenia lidera PiS.
Dużo większy spokój panuje w sztabie Jarosława Kaczyńskiego. Szef PiS zdaje się nie odczuwać presji i do pojedynku z Komorowskim przygotowuje się sam.
Takie rozwiązanie na pewno pozwoli kandydatowi PiS uniknąć oskarżeń o stosowanie PR-owskich sztuczek. Z drugiej strony Jarosław Kaczyński pokazał, że nie zawsze potrafi zachować umiar w swoich wypowiedziach. Tak było chociażby w przypadku prób pozyskania elektoratu Napieralskiego. Nawet jego zwolennicy zgodnie mówili, że prezes PiS „przekombinował”. Podobnego kalibru wypowiedź podczas debaty może Kaczyńskiemu poważnie zaszkodzić.
Debata zadecyduje o wynikach wyborów?
Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski przygotowują się do debaty telewizyjnej. Sztaby przyjęły dwie zupełnie różne taktyki. Marszałka przygotowuje spec od wizerunku, ten sam, który pracował z Donaldem Tuskiem. Kaczyński przygotowuje się sam – jego sztab tylko dostarcza mu dane.