Do tragedii doszło około godz. 6.30 na krajowej "7" na wysokości Dębiny w okolicy Czosnowa. - Kierowca jadącej ze stolicy cysterny z niewyjaśnionych dotąd przyczyn zjechał ze swojego pasa w kierunku środka jezdni - relacjonuje sierż. sztab. Szymon Koźniewski (37 l.), oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Nowym Dworze Mazowieckim. - Chwilę potem staranował bariery oddzielające przeciwległe pasy ruchu i wjechał w jadące w kierunku Gdańska osobowe audi - kontynuuje.
Według relacji świadków, cysterna dosłownie zmiażdżyła srebrną osobówkę warszawiaka. Co gorsza, sekundy później w oba auta wjechał jadący z Warszawy ciężarowy DAF z przyczepą, który wyrzucił cysternę do rowu. W niego z kolei wpadło jadące w stronę Gdańska osobowe renault.
>>> Warszawa. Tragiczny wypadek na Trasie AK
34-letni kierowca uderzonego czołowo audi nie miał szans - zginął na miejscu. Wciąż nie wiadomo, czy 62-letni kierowca cysterny, który spowodował wypadek, zasłabł czy może zasnął za kierownicą. Mężczyzna jest poważnie ranny, trafił do szpitala. Na obserwację trafił też kierowca tira. Wszystko wskazuje na to, że nikt z biorących udział w wypadku nie był pod wpływem alkoholu.
Oprócz funkcjonariuszy policji na miejscu pojawił się prokurator oraz kilka zastępów straży pożarnej z Nowego Dworu Mazowieckiego i Warszawy. Strażacy musieli użyć sprzętu hydraulicznego, by wydobyć zwłoki mężczyzny ze zmiażdżonego audi. Podnieśli też przewróconą na bok cysternę. Usuwanie skutków tragicznego wypadku trwało w sumie ponad 8 godzin. Przez ten czas ruch na trasie S7 w kierunku Gdańska był wyłączony, a kierowcy musieli jeździć trasami objazdowymi.