Ćwiąkalski: Rzucam politykę dla wnuczki

2009-03-20 8:00

Godzinami bawią się zabawkami, czytają książeczki i stawiają pierwsze kroki. Prof. Zbigniew Ćwiąkalski (59 l.) wie, jak rozkochać w sobie swoją 10-miesięczną wnusię Helenkę. Po odejściu z resortu sprawiedliwości spędza z nią niemal każdą wolną chwilę. Nic więc dziwnego, że odrzucił ofertę PO i nie wystartuje w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.

- Nie chciałem być niedzielnym dziadkiem - śmieje się Ćwiąkalski i przyznaje, że opinia rodziny miała ogromny wpływ na jego ostateczną decyzję. Ale nie tylko ona. - Nie lubię robić czegoś na pół gwizdka. A pracy w Brukseli, na uczelni i w kancelarii nie dałoby się pogodzić. Nie chciałem być malowanym europosłem - wyjaśnia nam Ćwiąkalski. Przyznaje jednak, że podjęcie decyzji nie było łatwe. - Propozycja wyjazdu do Brukseli kusiła. Nie będę ukrywał, że w czasie pracy w resorcie połknąłem politycznego bakcyla. Ale może innym razem - uśmiecha się. Zdradza nam również, że ostrzył sobie zęby na krakowski pojedynek ze Zbigniewem Ziobrą (39 l.). - Mój poprzednik prezentował styl populistyczno-kowbojski. Ja stawiałem na spokój i konsekwencję. W czasie wyborów ludzie mogliby się opowiedzieć, co im bardziej odpowiada - dodaje.

Teraz były minister sprawiedliwości pracuje w kancelarii i realizuje się w roli dziadka. To właśnie do małej Helenki pędzi po pracy i już do wieczora nie wypuszcza jej z rąk. A mała na widok dziadka od razu promienieje. - Staram się jak najczęściej przyjeżdżać do wnuczki - mówi zapatrzony w dziewczynkę. Minister zapewnia, że pilnuje się, by za bardzo jej nie rozpieścić. - Musi być dyscyplina - mruga okiem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki