Nigdy nie odnaleziono ciała dziennikarza, więc na cmentarz Jacek Ziętara może chodzić tylko na symboliczny grób. I wie jedno, że dopóki mordercy jego brata nie odpowiedzą za zbrodnię, on spać spokojnie nie będzie. Trzy miesiące temu, gdy na jaw wyszły ustalenia śledczych, że w śmierć jego brata jest zamieszany były senator i biznesmen, był pełen nadziei, iż w końcu zagadka się wyjaśni, a on być może będzie mógł pochować szczątki brata.
Teraz, gdy prokuratura zalicza spektakularną porażkę, Jacek Ziętara nie zamierza siedzieć bezczynnie. - W najbliższym tygodniu jestem umówiony na spotkanie w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie - mówi i wyjaśnia, że będzie domagał się od śledczych faktów i konkretów. - Wciąż mam nadzieję, że to chwilowe wyhamowanie - mówi. Przyjaciele Ziętary z poznańskich redakcji, którzy zawiązali Komitet Społeczny "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary", apelują do śledczych: - Mimo zapowiedzi dalszych ofensywnych czynności, w grudniu 2014 roku rozpoczął się impas w śledztwie, który w ostatnich tygodniach się pogłębia. Zastraszani są świadkowie, co spowodowało wycofanie przez nich zeznań obciążających podejrzanych - piszą w specjalnie wystosowanym do Prokuratury Oświadczeniu.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Czytaj: Zabójstwo Ziętary. Były senator Aleksander G. wyszedł z aresztu