Sprawą Trynkiewicza i innych niebezpiecznych dla społeczeństwa przestępców na poważnie zajął się dopiero Jarosław Gowin (53 l.), były już minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska (57 l.). Przygotował specjalną ustawę o izolowaniu do końca życia w specjalnych ośrodkach najgroźniejszych bandytów, którym kończą się wyroki więzienia. W październiku ubiegłego roku nowe prawo zatwierdził Sejm. Co z tego, skoro ustawa najpierw długo czekała na podpis prezydenta, a później sprawę pokpili urzędnicy z Kancelarii Premiera, którzy zwlekali z opublikowaniem jej w Dzienniku Ustaw.
Zobacz: Mariusz Trynkiewicz nie wyjdzie z więzienia!
W efekcie przepisy wejdą w życie dopiero 21 stycznia. A to oznacza, że nie ma praktycznie żadnych szans, by objąć nimi Trynkiewicza, któremu kara 25 lat więzienia kończy się 11 lutego. O umieszczeniu zwyrodnialca w zamkniętym ośrodku decydować bowiem będzie sąd po zasięgnięciu opinii biegłych lekarzy, psychologów i psychiatrów. Nawet gdy zdąży wydać decyzję, to Trynkiewicz będzie mógł się od niej odwołać, dzięki czemu zyska na czasie i wyjdzie zza krat.
Dziś politycy biją się w pierś. Stefan Niesiołowski (69 l.) z Platformy Obywatelskiej mówi bez ogródek: - Myśleliśmy, że przez ten czas on zdechnie.
Niestety, teraz już pozostaje tylko odliczać dni! I to jest wasza wina, politycy!