Jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, PKP Intercuty woli płacić kary, niż dopasować rozkład jazdy do jeżdżącego coraz wolniej taboru.
Przeczytaj koniecznie: Skandal w PKP! Za co te podwyżki?
Dziennik podkreśla, że pociągi Intercity regularnie spóźniają się o nawet 20 minut na głównych trasach z Warszawy - do Krakowa, Katowic i Poznania. Dzieje się tak dlatego, że z 53 szybkich maszyn, które mogłyby zrealizować połączenie zgodnie z rozkładem, przewoźnik ma na chodzie jedynie połowę. Większość lokomotyw, które powstały w latach 80., jest tak awaryjna, że wymaga regularnych napraw.
Łączny czas opóźnień od początku roku do 20 marca z powodu kłopotów z taborem sięgnął już 5 tysięcy minut. Za każdą minutę Intercity płaci właścicielowi torów czyli PKP Polskie Linie Kolejowe 8 złotych kary.
Spółka woli jednak płacić kary niż przyznać, że tańsze Przewozy Regionalne w gruncie rzeczy dysponują identycznym sprzętem i czas podróży (za połowę ceny biletu) wcale nie jest dłuższy.