Ma to ustalić śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, ale już dziś wiadomo, że pułkownik mógł posunąć się do tego tragicznego czynu z kilku powodów.
Prokurator Przybył odpowiadał w swojej pracy za sprawy przestępczości zorganizowanej. Zajmował się nie tylko nieprawidłowościami w Agencji Mienia Wojskowego. Uczestniczył też w bardzo wielu ważnych dla armii śledztwach - sprawie Nangar Khel (oskarżenie polskich żołnierzy o atak na ludność cywilną w Afganistanie) czy tzw. aferze bakszyszowej (polscy żołnierze pracujący nad odbudową Iraku mieli przyjmować od lokalnych biznesmenów łapówki).
W opinii innych Przybył podchodził do prowadzonych spraw wyjątkowo profesjonalnie. - Świetny fachowiec. Prowadzi z nami osiem dużych śledztw, m.in. dotyczących dostaw sprzętu wojskowego do Afganistanu - mówi nam anonimowo oficer z kierownictwa CBA.
Jak się okazuje, jego zaangażowanie w tropieniu przestępczych grup wojskowych nie wszystkim się podobało. - Był ofiarą ataków na swoje mieszkanie i auto, dlatego nosił broń - tłumaczył wczoraj gen. Krzysztof Parulski (55 l.), naczelny prokurator wojskowy.
Afera podsłuchowa
O prokuratorze zrobiło się głośno podczas sprawy przecieków ze śledztwa smoleńskiego. Przybył badał, czy prowadzący sprawę prokurator Marek Pasionek (51 l.) dzielił się swoją wiedzą z niektórymi dziennikarzami.
Dlatego zwrócił się do operatorów komórkowych o dane z telefonów dziennikarzy, którzy pisali o katastrofie. Chciał m.in. wiedzieć, z kim rozmawiali i jakie pisali SMS-y. Kiedy media nagłośniły działania Przybyła, na prokuratora posypały się gromy. Nie brakowało opinii, że złamał prawo i chciał podsłuchiwać media.
Konflikt prokuratur
Wczoraj na konferencji poznański prokurator przekonywał, że nie wiedział, iż numery telefonów, co do których żądano wykazu rozmów, należą do dziennikarzy. Chwilę potem strzelił sobie w głowę...
Wspomniane podsłuchy poróżniły ze sobą dwie prokuratury. Według Andrzeja Seremeta (53 l.), prokuratora generalnego, sięganie do wykazu rozmów - choć nie jest sprzeczne z prawem - może naruszać zasadę wolności prasy. Z kolei podległy mu naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski zaprzeczał, że prokurator Przybył i poznańska prokuratura kogoś podsłuchiwały.