Kraków. Dlaczego zginął Tomasz C.?

2011-01-19 10:35

Wczorajszy bestialski mord w Krakowie wstrząsnął całą Polską. W biały dzień kibic Cracovii został z zimną krwią zabity maczetami przez nieznanych sprawców. Na kibicowskich forach internetowych zawrzało, lokalna prasa, a nawet policja, były przekonane, że zabitym jest znany w Krakowie kibic o pseudonimie Tyca. "Super Express" również o tym pisał. Okazało się jednak, że chodziło o innego mężczyznę. Tragiczną śmierć poniósł Tomasz C. (†33 l.).

Bandyci mieli na głowach kominiarki. Uzbrojeni w maczety i noże rzucili się na Tomasza C. Nie miał szans obronić się przed około 20 napastnikami. Najpierw usiłował uciekać samochodem. Gdy go staranowali, rzucił się do ucieczki na piechotę. Gdy upadł, w ruch poszły noże i maczety. Zmarł w szpitalu.

Na forach internetowych momentalnie pojawiły się informacje, że zabity to znany kibic Cracovii o pseudonimie Tyca. Nawet policja w nieoficjalnych informacjach potwierdzała, że to on. Dziś wiadomo, że to nie - jak podaliśmy i pokazaliśmy pomyłkowo - "Tyca", czyli znany pod Wawelem Robert W. (37 l.). Zabity to Tomasz C., również kibic Cracovii. "Tyca" na szczęście czuje się dobrze i nie miał nic wspólnego z tą jatką.

Przeczytaj koniecznie: Wisła - Cracovia. Święta wojna. Kibic Cracovii "Tyca": W Krakowie masz wojnę 24 godziny na dobę

Czy morderstwo to robota pseudokibiców Wisły? To jedna z najbardziej prawdopodobnych hipotez. Zamaskowani bandyci mieli na sobie nawet kamizelki kuloodporne.

- Kibole przeważnie kłują się nożami w pośladki i uda tak, aby nie zabić - opowiada nam jeden z policjantów. - Tutaj jednak zaatakowali, by zabić.

Policja zatrzymała wczoraj 5 osób, które mogą mieć związek z tą sprawą. Tymczasem w miejscu krwawej jatki kibice palą znicze. Ktoś przyniósł koszulkę Cracovii i kartkę z napisem "Cracovia pamiętamy".

Przepraszamy

Wczoraj w artykule o zabójstwie kibica Cracovii omyłkowo umieściliśmy zdjęcie znanego krakowskiego kibica Roberta W. (37 l.) zamiast zamordowanego Tomasza C. (†37 l.) Przepraszamy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają