Wystąpienia Lecha Wałęsy na konwencjach Libertasu w Rzymie i Madrycie wywołały burzę. Legenda Solidarności i zwolennik Unii Europejskiej firmował przecież swoim nazwiskiem partię eurosceptyków. Wałęsa tłumaczył, że do współpracy z Libertasem skłoniły go pieniądze - zresztą niemałe, podobno 100 tys. euro za każde wystąpienie. Libertas na temat tej współpracy milczał. Do teraz.
- On nam jest potrzebny jako magnes, żeby przyciągnąć Zachód - stwierdził były poseł LPR Andrzej Fedorowicz. Nie ma więc mowy o żadnych sentymentach, tym bardziej, że Libertas wie "jak to z Wałęsą naprawdę było".
- A my swoje o Wałęsie wiemy, że w tych książkach co ostatnio o nim wyszły to jest zapisane jak to naprawdę z nim było - mówił Fedorowicz na konwencji partii w Olsztynie.
Czy "inwestycja" w Wałęsę była opłacalna, okaże się już 7 czerwca w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na razie sondaże nie dają Libertasowi żadnych szans.