Australijskich specjalistów od fizjologii zafrapowało zachowanie maratończyków przekraczających metę. Otóż zawodnicy kończący bieg zwykle się potykają, ich krok staje się niezdarny, często padają na ziemię.
Dlaczego?
Okazało się, że mózg maratończyka, którego mięśnie są potwornie wyeksploatowane, traci kontrolę nad położeniem kończyn. Przez wiele lat medycyna stała na stanowisku, że za niezdarność maratończyka na mecie odpowiedzialne są mikrouszkodzenia organów czuciowych w przeforsowanych mięśniach. Dzięki australijskim badaniom wyszło na jaw, że to mózg rzuca zawodnika na kolana.
Taka sama sytuacja, choć z innej przyczyny, ma miejsce podczas pobytu w kosmosie. Z powodu zmniejszonej grawitacji ludzki mózg nie umie określić pozycji kończyn, dopóki nie uzyska sygnału wzrokowego. Gdyby astronauta zamknął oczy, nie mógłby np. rytmicznie pomachać nogami. Za to gdyby maratończyk pod koniec biegu patrzył na nogi, przekraczałby metę dużo mniej chwiejnie.
Piecyk na nóżkach
Wnikliwej analizie naukowców nie uszedł Filipides, sławny posłaniec z V wieku p.n.e., który biegł co sił w nogach spod Maratonu do Aten z wieścią o zwycięstwie. Chemicy wespół z fizykami oszacowali, że podczas trwającego około 3 godzin biegu na dystansie 40 km człowiek zużywa równowartość energii, jaką grzejnik elektryczny o mocy 1000 W wytwarza w ciągu godziny. Chwilowa zamiana w piecyk nie jest jednak śmiertelna. Czy poseł, który w 490 r. p. n. e. przyniósł Ateńczykom wieść o triumfie, mógł umrzeć z wyczerpania?
Mógł, orzekli specjaliści, ale pod warunkiem, że bitwa pod Maratonem nie odbyła się 12 września, jak od XIX wieku podają podręczniki. Dlaczego? Bo we wrześniu w Grecji nie ma już upałów i bieg pod łagodnym słońcem zawodowy posłaniec pokonałby z palcem w klapie zbroi (trzeba bowiem wiedzieć, że Filipides miał na sobie strój pancerny, nie sportowy).
Z wyjaśnieniem klimatycznych wątpliwości pośpieszyli astronomowie. Na podstawie nowych wyliczeń miesięcy, nie według spartańskiego, jak to przyjmowano do tej pory, ale ateńskiego kalendarza księżycowego, specjaliści z Uniwersytetu Teksańskiego orzekli, że bitwa pod Maratonem rozegrała się w połowie sierpnia, kiedy w okolicy Aten panował 33-stopniowy upał.
Maraton razy sześć
Sprawą problematyczną pozostaje nadal, czy po pokonaniu armii perskiej przez Ateńczyków pod wodzą Miltiadesa w ogóle miał miejsce słynny bieg. Wątpliwości historyków budzi fakt, że pierwsza informacja o dzielnym biegaczu Filipidesie pojawiła się ok. 600 lat po bitwie. Według zapisków Herodota sporządzonych kilkadziesiąt lat po ataku Persów na Grecję Filipides nie mógł pobiec do Aten, ponieważ w tym czasie zmierzał z prośbą o pomoc do Sparty, oddalonej o 250 km od Maratonu.