Ja rozumiem, że wielkim osiągnięciem pana Nutta jest to, że jego syntetyczny alkohol nie uzależnia. I to, że choć ogłusza jak prawdziwy, to po spożyciu dowolnej jego dawki zażywa się pewną tabletkę, a już znikają wszystkie skutki picia i... można np. prowadzić samochód. Ale w to drugie nigdy nie uwierzę. Bo ci, co piją normalnie i siadają za kółkiem, po prostu zapominają, że są pijani. Więc ci od syntetyku, dobrze już otumanieni, będą zapominali o tabletce i na drogach będzie jak było.
Ale niechby profesor miał nawet 90 procent racji i jego wynalazek był skuteczny. To i tak to hucpa. Bo podstawą ideową prawdziwego pijaka jest twierdzenie: do widzenia rozum, spotkamy się jutro. I tej głębokiej prawdy żaden Nutt nam nie odbierze.