Drzewo spadło na 4-latkę w sobotę około godz. 11.00. Jak wynika z relacji osób, które na żywo widziały całą sytuację, nic nie wskazywało na to, aby konar miał za chwilę runąć.
- Nie było wiatru. To był moment - powiedzieli świadkowie dla TVN24.
>>> Śmierć jechała pod prąd. Wypadek na Tappan Zee Bridge
Drzewo spadło w okolicach deptaka, na którym często organizowane są różnego rodzaju imprezy. To oznacza, że ofiar w tym wypadku mogło być jeszcze więcej.
Jak informuje TVN24, po śmierci 4-latki park został zamknięty i podjęto decyzję o wycięciu drzewa.